Biegłam
szybko ulicą, a wiatr rozwiewał moje blond włosy. Byłam zaskoczona, może nawet
przerażona, ale kto by nie był. Wyobraźcie sobie taką sytuację… Siedzisz
spokojnie w szkole, na lekcji biologii, aż tu nagle dostajesz sms’a.
Odczytujesz go, a twoje serce na moment staje, a potem bije jak oszalałe.
Spinasz się, a następnie wymuszasz łzy i zwalniasz się ze szkoły. Biegniesz
najszybciej jak możesz do swojego domu, zastanawiając się czy jeszcze zdążysz.
Nie wiedziałam, czy miałam wierzyć w tę wiadomość, czy zwyzywać nadawcę takiego
dennego żartu. Pewnie się zapytacie o co chodzi, ja sama nie wiedziałam.
Dobiegłam do drzwi i nacisnęłam klamkę, nie zadziałało. Coś mi tu nie grało…
Tata zawsze był w domu, więc nie zamykał go na klucz. Bez zastanowienia cofnęłam
się o parę kroków, zrobiłam rozbieg i z całej siły kopnęłam w drzwi. Udało się,
byłam w środku. Jednak to co tam zobaczyłam
zapamiętałam już do końca życia. Stałam tam jak słup soli i z
przerażeniem wpatrywałam się w jeden punkt. Sąsiadka, sprowadzona głośnym
walnięciem, wbiegła do mieszkania i wrzasnęła. Zaczęła mną potrząsać i coś
krzyczeć, ale ja dalej trwałam w osłupieniu. Mój ojciec leżał na podłodze
rozerwany na kawałki, wokół pełno krwi. Jedyne co przykuło moją uwagę były
ślady na szyi, były to kropki, ale nie byle jakie. Za wszelką cenę chciałam
wiedzieć kto to zrobił, a nawet najmniejsze szczegóły się teraz liczyły. Nie
wierząc w to co robię, podeszłam do zmasakrowanego ciała taty i wzięłam w
dłonie jego głowę, oglądając dookoła. Było tam osiem takich samych dziurek.
Dwie i z tyły, i z przodu i po dwie po bokach. Wyglądały na ugryzienia jakiegoś
zwierzęcia. Odłożyłam jego część ciała z powrotem na miejsce i teraz już byłam
pewna. Jednak zamiast osądzać spojrzałam na młodą i wstrząśniętą Stellę, która
teraz patrzała na mnie z zaskoczeniem i przestrachem. Cóż się jej dziwić?
Zachowywałam się jak zabójca, czy glina, ale na pewno nie, jak przerażona i
cierpiąca córeczka. Zawsze skrywałam emocje głęboko, teraz też tak było,
musiałam myśleć racjonalnie. Podeszłam do niej, wycierając w międzyczasie
dłonie w spodnie, bym mogła ją dotknąć i nie wybrudzić jej. Położyłam jej ręce
na ramionach i mocno ścisnęłam, a potem spojrzałam głęboko w oczy, ale ta
szybko odwróciła wzrok.
—
Spójrz na mnie, Stell… — wyszeptałam łagodnie i delikatnie.
— Nie…
n-nie mogę… — załkała i zaczęła się trzęść.
—
Spójrz na mnie! — powiedziałam stanowczo i ujrzałam jej smutne i pełne bólu,
błękitne tęczówki. — Wiem, że to jest trudne, ale będzie jeszcze gorzej.
— Jak
to? — mruknęła zaskoczona.
— Przyjadą
gliny, zaczną zadawać nam różne pytania, będziemy w pierwszej kolejności
oskarżone, przeszukają każdy zakątek naszych mieszkań, będą tak długo węszyć,
aż coś znajdą. Nie możesz się załamać, słyszysz?
Musisz być silna, dla niego!
— Co
masz na myśli?
Prychnęłam
lekko zirytowana.
— Wiem,
że was coś łączyło i cierpię tak samo jak ty. Znasz mnie… Nawet na pogrzebie
mamy nie uroniłam ani jednej łzy. Skrywam wszystko w sobie, wtedy łatwiej mi
przez to przejść.
— Wiem,
wiem… — szepnęła, powstrzymując kolejne łzy cisnące się jej do oczu. — Kochałam
go, byliśmy zaręczeni, chciał ci o tym powiedzieć, ale nie zdążył.
—
Zdążył… — powiedziałam z delikatnym uśmiechem. — Wczoraj wieczorem się
dowiedziałam, chcieliśmy cię dzisiaj zaprosić na kolację.
Odsunęłam
się od brunetki i wyciągnęłam telefon, a potem weszłam w wiadomości i tego
sms’a, a moje zdenerwowanie osiągnęło poziom, który mówił, że lepiej spieprzać.
—
Patrz… — podałam jej komórkę i czekałam na reakcję Green.
— „W
domu czeka na ciebie niespodzianka. Pamiętasz może jak było z mamusią? A co tam
ciekawego u twojego tatusia?” — odczytała na głos z niezrozumieniem. — Co się
tutaj do cholery dzieje?!
—
Głośniej, bo sąsiedzi nie usłyszeli… — syknęłam i odebrałam od niej urządzenie.
— Mnie się pytaj. Chciałabym wiedzieć o co tu kurwa chodzi, ale jeszcze tego
nie wiem.
Wykręciłam
numer alarmowy, a po drugiej stronie odezwał się męski głos.
— Dzień
dobry, Mikaelson.
— Nie
wiem czy taki dobry… — mruknęłam cicho. — Nazywam się Ronnie Win… — Tu szybko
podałam swoje dane, gdzie się znajduję i takie duperele. — Chciałabym zgłosić
zabójstwo.
— Kto
umarł?
— Jakie
umarł?! Toć mówię, że to jest zabójstwo — warknęłam zdenerwowana.
— To
już my stwierdzimy.
—
Człowieku, na mojej podłodze leży rozwalony na kawałki ojciec, a ty twierdzisz,
że umarł?! — teraz mogłam wyżyć się na kimś i odreagować. — No tak… Mógł się
potknąć o krzywą podłogę albo zahaczył głową o sufit, przecież był wysoki. Czy
ty siebie słyszysz?! Śmiesz w ogóle nazywać się policjantem? Chciałabym
zobaczyć twoją minę, kiedy tu przyjedziesz.
— Do
władzy proszę odzywać się z szacunkiem — powiedział szyderczo. — Gdzie znajduje
się ciało.
— Z
całym szacunkiem, kretynie… — syknęłam kpiąco. — …ale ty jesteś tak tępy czy
tylko udajesz? Przecież przed chwilą powiedziałam, że jestem u siebie w domu.
— Ty,
gówniaro… — zaczął z oburzeniem.
— Do obywatela
proszę odzywać się z szacunkiem — powiedziałam przesłodzonym głosem. — To
przyjedziecie czy mam schować zwłoki do worka, wsadzić do lodówki i zawieść do
szpitala?
— Zaraz
policja się pojawi… — stwierdził i chyba coś jeszcze chciał powiedzieć, ale się
rozłączyłam.
Kipiałam
z wściekłości. Jakich idiotów teraz przyjmuje się do policji, ale miałam
nadzieję, że ten właśnie facet przyjedzie tutaj. Mimo, że byłam twarda, to do
moich oczu cisnęły się łzy. Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało właśnie jego –
mojego kochanego tatę. Moje serce wypełniało cierpienie, ból i nienawiść.
Chciałam znaleźć w tamtej chwili sprawcę tych zabójstw i zapewnić mu takie
tortury, jakich świat jeszcze nie widział. Do środka weszło pięciu uzbrojonych
policjantów.
— Na
ziemię! — krzyknął jeden z nich i podszedł do mnie, a ja prychnęłam.
—
Jeszcze czego — warknęłam zdenerwowana. — Zaraz to ty możesz znaleźć się na
ziemi.
—
Powiedziałem, na ziemię! — syknął z drwiną. — Ogłuchłaś, dziwko?!
— Ja ci
dam dziwkę, chamie — zagrzmiałam i podniosłam pięść, unosząc ją wysoko.
Zamachnęłam się mocno i już prawie dostał w gębę, ale niestety złapał moją rękę
i rzucił mnie na podłogę. — Prostak.
Szkoda,
że mieli maski na twarzach, bo chciałam zobaczyć jego zdenerwowanie.
— Leż
spokojnie.
— Nic
nie zrobiłam, więc w tej chwili masz mnie wypuścić — krzyknęłam. — Kumasz?
Mężczyzna
prychnął.
— I ja
mam to kupić?
— Gówno
mnie to obchodzi, możesz sobie nawet sprzedać! — warknęłam kpiąco. — To mój
ojciec, a ja wróciłam ze szkoły i on już nie żył.
— Zamknij
się i leż!
—
Myślałam, że to ty jesteś psem.
—
Morda, bo strzelę.
Spojrzałam
na niego wyzywająco.
—
Strzelaj sobie i tak nie mam nic do stracenia.
Mężczyzna
kopnął mnie w brzuch.
—
Jesteś jakaś psychiczna.
—
Ciebie też miło poznać… — syknęłam i złapałam go za nogę, przewracając na
ziemię. — A teraz gadaj kim jesteś!
— Nie
twój interes i nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy — warknął drwiąco. — Teraz
się nie dziwię, że szef wybrał właśnie ciebie.
—
Pieprz się — krzyknęłam, ale ich już nie było. Jedyny dowód na to, że w ogóle
się tu pojawili, to karteczka w mojej ręce. Napisane na niej było „Zaprzedali
dusze diabłu, to teraz mają”.
Pomogłam
wstać Stelli i wtedy pojawili się prawdziwi policjanci. Zadali pytania, zabrali
ciało i nas na komisariat. Tak mijały dni i noce, a jak sprawcy nie było tak
nie ma. Odbył się pogrzeb, na który poszłam razem z byłą narzeczoną ojca. Była
to skromna i spokojna ceremonia, tam właśnie pierwszy raz zapłakałam. Dziwne
uczucie… Czułam się źle, wręcz okropnie i na dodatek nie mogłam niczego zrobić.
Jeszcze do tego zakończyli sprawę z braku jakichkolwiek dowodów. Postanowiłam
już, że rozwiążę to na własną rękę, choćbym miała nawet zginąć.
--------------
No to mamy pierwszy rozdział. Jak wam się podoba?
Dziękuję wam za wszystkie komentarze i wyświetlenia, bo normalnie zdziwiła mnie ich ilość! Ten rozdział miałam już napisany, ale następnego jeszcze nie mam, więc może za tydzień będzie? :D
Dedykacja dla Paulli K - Za to, że nie przepada za TVD, to i tak czyta i komentuje <3
Aaaaaaa dostałam dedyk, dostałam dedyk <3
OdpowiedzUsuńRozdział ci wyszedł mega, nie przepadam za TVD ale twój blog mi sie podoba <3
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Wciągnęłam się strasznie. I LOVE YOU
OdpowiedzUsuńBardzo dajnie...
OdpowiedzUsuńTylko dlaczego nie dostałam info o nowym poście???
Tłumacz mi się teraz, zaraz, w tej chwili!!!
A tak na poważnie. Rozdział bardzo fajny. I przerażający... nadal mam ciarki na całym ciele... Brrr
Czekam na następny post i masz mnie informować, no bo jakim sposobem mam wiedzieć o nowych postach?
Gabrysia M.
PS: Nie wiem czy czytałaś już ten rozdział o którym pisałam ci na fb ale jeśli czytałaś to proszę cię dodaj kom.
PPS: Weeennnyyy!!!!
Dziwnie tak XD Bez tych odzywek, które doprowadzają Cię do bólu brzucha... :D Ale jestem z Ciebie dumna <3 Podoba mi się :D No i kocham TVD! Chociaż przy tym: "— Do obywatela proszę odzywać się z szacunkiem — powiedziałam przesłodzonym głosem. — To przyjedziecie czy mam schować zwłoki do worka, wsadzić do lodówki i zawieść do szpitala?" mimowolnie się uśmiechnęłam :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta! :P
WENY :* <3
Hmm...
OdpowiedzUsuńJeżeli umrę to proszę mnie zchować do worka,wsadzić do lodówki i zawieść na komsariat żeby policjanci sprawdzili czy to zabójstwo czy umarłam XD
Naprawdę super ;3
Czekam na next ^-^
Bardzo fajnie :D Przeklinamy B| Taka niegrzeczna B| XD
OdpowiedzUsuńZapraszam na pierwszy rozdział.
Tony Charms to odważny Nieustraszony. Jak dotąd spokojne życie panujące w społeczeństwie zbudowanym na Ruinach Chicago zamienia się w walkę o przetrwanie. Wszyscy Niezgodni są w niebezpieczeństwie. Czy siedemnastolatek będzie gotowy do poświęcenia życia wielu przyjaciół? A przede wszystkim... swojego życia? Wejdź i przeczytaj.
http://walka-o-sprawiedliwosc.blogspot.com/
Hmmm... Kiedy pojawi się rozdział?:D
OdpowiedzUsuńPrzy okazji przypomnę, bo może zapomniałaś - o rozdziale, który miałaś przeczytać i skomentować :D Nie narzucam. Jeszcze dzisiaj pojawi się drugi!
http://walka-o-sprawiedliwosc.blogspot.com/